10.2, Św. Grzegorz Wielki, Dialogi, II, 33-34
[33] 1. Grzegorz: Któż w życiu tym, Piotrze, przewyższył Apostoła Pawła? Właśnie on jednak trzykrotnie prosił Pana, by uwolnił ciało jego od ościenia, lecz nie mógł uzyskać tego, czego pragnął. Trzeba więc, żebym ci opowiedział o takim wydarzeniu w życiu Ojca Benedykta, gdy i on tego, czego chciał, nie zdołał uczynić.
2. Jego siostra, Scholastyka, wszechmogącemu Panu poświęcona już od najwcześniejszego dzieciństwa, zwykła raz na rok brata odwiedzać. Mąż Boży schodził do niej i przyjmował ją niezbyt daleko od bramy klasztoru, już na klasztornej ziemi. Pewnego razu przybyła, jak zawsze, a czcigodny jej brat zszedł do niej razem ze swoimi uczniami. Cały dzień spędzili chwaląc Boga i rozmawiając o Jego sprawach, a kiedy zmierzch zapadł, spożyli razem posiłek. Siedzieli jeszcze przy stole i robiło się coraz później, oni zaś ciągle nie mogli skończyć rozmowy o sprawach Bożych. Wówczas mniszka ta, siostra Benedykta, powiedziała do niego: „Proszę cię, nie porzucaj mnie tej nocy! Rozmawiajmy aż do rana o radościach życia wiecznego”. „Cóż ty takiego mówisz, siostro?” – odparł Benedykt. – „Nie mogę spędzić nocy poza klasztorem”.
3. A niebo było tak pogodne, że nigdzie nie było widać najmniejszej nawet chmurki. Kiedy jednak Scholastyka usłyszała odmowę brata, splótłszy palce złożyła ręce na stole i skłoniła na nie głowę modląc się do Pana wszechmogącego. Skoro głowę uniosła, zerwała się tak wielka burza z piorunami i błyskawicami, lunęła taka ulewa, że ani czcigodny Benedykt, ani towarzyszący mu bracia nie mogli jednym krokiem wyjść na dwór. Mniszka bowiem skłaniając głowę na ręce wylała potoki łez, które przemieniły pogodę w deszcz ulewny. Ulewa przyszła natychmiast po modlitwie i tak jedno z drugim się łączyło, że podnosiła głowę już wśród huku piorunów, zupełnie jakby to jej ruch właśnie ów deszcz wywołał.
4. Wówczas mąż Boży widząc, że wśród tych błyskawic i gromów, w powodzi deszczu, nie zdoła powrócić do klasztoru, zmartwiony, zaczął się skarżyć: „Niech ci wybaczy Bóg wszechmogący, siostro. Co ty zrobiłaś?” Ona zaś odrzekła: „Prosiłam cię, a nie chciałeś mnie wysłuchać. Poprosiłam Pana mego i wysłuchał mnie. Teraz więc wyjdź, jeśli zdołasz, zostaw mnie i wracaj do klasztoru”. On jednak nie mógł wyjść na dwór i choć zostać się nie godził, pozostał przecież wbrew samemu sobie. Tak doszło do tego, że całą noc czuwali wspólnie i rozmawiali o sprawach Bożych znajdując pokrzepienie we wzajemnej wymianie świętych myśli.
5. O tym to wydarzeniu myślałem mówiąc, że i Benedykt nie zawsze wszystko, co chciał, mógł uczynić. Biorąc bowiem pod uwagę jego nastawienie, musimy niewątpliwie stwierdzić, iż pragnął, aby utrzymała się jak najdłużej owa piękna pogoda, jaka towarzyszyła mu w drodze z klasztoru. Woli jego przeciwstawił się jednak cud zdziałany przez serce kobiety, której Bóg użyczył swojej wszechmocy. Nic dziwnego, że długo tęskniąc do brata była ona owej godziny silniejsza od niego, bo według słów Jana Bóg jest miłością. I jest w tym głęboka sprawiedliwość, że więcej osiągnęła ta, która więcej kochała.
Piotr: Wyznaję, że bardzo mi się podoba to, co mówisz.
[34] 1. Grzegorz: Nazajutrz święta kobieta powróciła do siebie, mąż zaś Boży poszedł do klasztoru. A oto trzy dni później, gdy znajdował się w swej celi, podniósł oczy ku niebu i zobaczył, jak dusza jego siostry opuściwszy ciało w postaci gołębicy ulatuje w głębiny niebieskie. Radując się wraz z nią tak wielką jej chwałą złożył dzięki Bogu śpiewając hymny i psalmy pochwalne, po czym oznajmił braciom o jej śmierci.
2. Posłał ich też zaraz po ciało Scholastyki, by przynieśli je do klasztoru i pochowali w grobowcu, który dla siebie samego przygotował. Podobnie więc jak duchem byli zawsze jednym w Bogu, tak i grób ciał ich nie rozłączył.
26.01, Męczeństwo świętego Polikarpa biskupa Smyrny [fragmenty]
25.1, „Vas electionis est mihi iste” Prolog Komentarza do Listu do Rzymian św. Tomasza z Akwinu
Naczyniem wybrania jest ów dla mnie, itd. (Dz 9,15 Vulg.; por. BT). W Piśmie Świętym ludzi porównuje się do naczynia (vas) na cztery sposoby, mianowicie: według ustanowienia [1], napełnienia [2], użytku [3] i owocu [4].
[1] Po pierwsze, co do ustanowienia (constitutio). Naczynie podlega bowiem osądowi rzemieślnika. Wyrabiał z niego inne naczynie, jak tylko podobało się garncarzowi (Jr 18,4). Tak też i ukształtowanie ludzi podlega pod wyrok Boży, o którym mówi Psalm (99,3), sam nas stworzył, a nie my siebie. U Izajasza (45,9) zaś czytamy: czyż powie glina temu, co ją kształtuje: «Co robisz?». I niżej (Rz 9,20): Czyż może naczynie gliniane zapytać tego, kto je ulepił: «Dlaczego mnie takim uczyniłeś?». Stąd też wynika, że według woli Boskiego Rzemieślnika naczynia zostały różnorako ustanowione. 2 Tm 2,20: w wielkim domu znajdują się przecież nie tylko naczynia złote i srebrne, lecz również drewniane i gliniane. Skoro zaś błogosławiony Paweł został nazwany wyżej „naczyniem wybrania”, to to jakim był naczyniem, widać w słowach Syr 50,10: jakby naczynie szczerozłote, ozdobione wszelkim drogocennym kamieniem. Był więc naczyniem złotym – według blasku mądrości, o której rozumie się to, co mówi Rdz 2,12: a złoto owej krainy jest najlepsze, ponieważ, jak jest w innym miejscu, Prz 3,15: cenniejsza jest od wszelkich bogactw. Również błogosławiony Piotr daje o nim świadectwo, mówiąc, 2 P,15: jak to umiłowany nasz brat Paweł według danej mu mądrości napisał do was. [Naczyniem] zaś trwałym był z mocy miłości, o której mówi ostatni rozdział Pnp: jak śmierć potężna jest miłość. Dlatego sam też powiedział w Rz 8,38n: jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, itd. nie mogą nas odłączyć od miłości Boga. Ozdobiony był natomiast wszelkim drogocennym kamieniem, to znaczy wszystkimi cnotami, o których mówi w 1 Kor 3,12: jak ktoś na tym fundamencie buduje: ze złota, ze srebra, z drogich kamieni, i tak dalej, oraz w 2 Kor 1,12: chlubą bowiem jest dla nas świadectwo naszego sumienia, bo w prostocie serca i szczerości wobec Boga, a nie według mądrości doczesnej, lecz według łaski Bożej postępowaliśmy na świecie. Jakie zatem było to naczynie widać również z tego, co zaprezentował: nauczał bowiem największych boskich tajemnic, które należą do mądrości, co widać w 1 Kor 2,6: mądrość głosimy pośród doskonałych, nakazywał miłość w sposób najwznioślejszy (1 Kor 13), pouczył ludzi o różnorodności cnót, jak w Kol 3,12: przyobleczcie się jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, w bogactwa miłosierdzia, i tak dalej.
25.01, Nawrócenie św. Pawła, lekcja (Dz 9, 1-22)
17.1, Apoftegmaty św. Antoniego Opata
Spytał ktoś abba Antoniego: „Czego mam przestrzegać, by podobać się Bogu?” Starzec mu odpowiedział: „Przestrzegaj tego, co ci polecam. Gdziekolwiek się udasz, pamiętaj zawsze o Bogu; przykładaj świadectwo Pisma Świętego do tego, co czynisz; jeśli w jakimś miejscu zatrzymasz się, nie opuszczaj go szybko. Przestrzegaj tych trzech poleceń, a będziesz zbawiony”.
Abba Pambo spytał abba Antoniego: „Co powinienem czynić?” Starzec mu odpowiedział: „Nie polegaj na swojej sprawiedliwości, nie żałuj tego, co minęło, poskramiaj swój język i brzuch”.
Zapytał brat starca: „Co mam robić, ojcze, gdyż nie jestem w stanie czynić nic, co jest właściwe mnichowi. Stałem się opieszałym. Jedynie jem, piję, śpię, a nadto mam złe myśli i jestem wzburzony. Zmieniam zajęcia, a i myśli moje przeskakują z tematu na temat”. Starzec mu odrzekł: „Przebywaj w swej celi i bez niepokoju czyń, co potrafisz. To, co ty przechodzisz, jest bowiem czymś małym wobec tak wielu i tak bardzo ciężkich doświadczeń, które przechodził abba Antoni na pustyni. Wierzę, że dzięki Bogu, ten kto dla jego imienia przebywa w celi i słucha swego sumienia, również znajdzie się tam, gdzie jest święty Antoni”.
Święty abba Antoni, żyjąc na pustyni, popadł w zniechęcenie i poczęły go nękać natrętne myśli. Modlił się do Boga: „Panie, chcę się zbawić, lecz myśli moje nie pozwalają mi. Cóż mam robić w tym utrapieniu, jak się zbawić?” Wstawszy po chwili, wyszedł na zewnątrz i zobaczył kogoś, jak gdyby siebie samego, siedzącego przy pracy. Wstał ów od pracy i modlił się. Potem znów usiadł i wyplatał linę z gałęzi palmowych i znowu wstał, by się modlić. Był to anioł Pański posłany, by go pouczyć i umocnić. Usłyszał też głos anioła mówiącego: „Tak postępuj, a będziesz zbawiony”. On usłyszawszy to rozradował się i nabrał nadziei. Postępując w ten sposób osiągnął zbawienie, do którego dążył.
Abba Antoni powiedział także: „Bóg nie dopuszcza, by walki nękały to pokolenie, gdyż wie, że ludzie są słabi i nie zdołają ich wytrzymać”.
Abba Marek rzekł do abba Antoniego: „Dlaczego unikasz nas?” Starzec odpowiedział: „Bóg wie, że was miłuję. Nie mogę jednak przebywać z Bogiem i z ludźmi. Tysiące i miliony zastępów niebieskich mają tylko jedno pragnienie. Ludzie natomiast mają wiele chęci. Nie mogę więc opuścić Boga, a przyjść i przebywać z ludźmi”.
Abba Antoni rzekł: „Ja już nie lękam się Boga, lecz kocham Go, gdyż miłość usuwa lęk”.